muzyka elektroniczna netlabel programy muzyczne
Warsztat
Witaj Go¶ciu
Linkownia | Pobieralnia | Toplista | Wspó³praca | o BeatsFactory | Kontakt | Regulamin | wiêcej...
Rejestracja
strona g³ówna » katalog » arty¶ci » forum » warsztat » szukaj

Warsztat Artykuły
Felietony
Historia
Kursy
Recenzje
Recenzje płyt
SÅ‚ownik i FAQ
Sprzęt
Sylwetki
Tutoriale
Z forum wzięte
Vangelis
artykuł powstał przy wykorzystaniu fragmentów strony http://www.republika.pl/monsoon_x dzięki uprzejmości jej twórcy - monsoon'a





Biografia

Zacząć, rzecz jasna, należy od informacji biograficznych. Tych jest niewiele, gdyż Vangelis należy do tych artystów, którzy swoją popularność zdobywają swoją twórczością, a nie dętymi skandalami, plotkami i innymi faktami prasowymi.

Evangelos Odyssey Papathanassiou przyszedł naświat 29 marca 1943r. w greckim mieście Valos. Talenty muzyczne przejawiał od małego, mając lat 4 zaczął grać na pianinie, i to na tyle skutecznie, że 2 lata później wystąpił publicznie po raz pierwszy, i to z własnymi kompozycjami. Nie mnie jednemu zapewne nasuwa się nieodparcie porównanie z Mozartem.

Będąc nastolatkiem dołączył do zespołu Forminx (Lira), z którym w Grecji zdobył gwiazdorską sławę i uznanie.

W 1968r. na fali niepokojów politycznych w Grecji Vangelis wyjeżdża do Paryża, gdzie właśnie trwają rozruchy francuskich studentów romansujących z komunizmem. W Paryżu wraz z kilkoma innymi emigrantami z Grecji, w tym z Demisem Roussosem, kontynuuje działalność założonej jeszcze w Grecji grupy Aphrodite's Child, która szybko zdobyła popularność przebojem Rain and Tears. Zespół, zanim rozpadł się w 1970r.(niektóre źródła podają rok 1972), wypuścił jeszcze kilka hitów.

Vangelis został w Paryżu i kontynuował karierę solową. W 1974r. przenosi się do Londynu na kilka lat zakładając własne, nowoczesne 24-ścieżkowe Nemo Studio, po czym wraca do Francji. Na początku lat 90-tych W Paryżu powstaje Epsylon Studio, przeszklone i bardzo nowoczesne studio nagraniowe, niestety, zlikwodowane po paru latach. Koniec lat 90-tych Vangelis spędza w Grecji, podróżując po świecie.

Każda jego płyta, każdy koncert (niezmiernie rzadko dawany) staje się wydarzeniem artystycznym, przysparzając Vangelisowi nowych wielbicieli. Vangelis jest Kawalerem Legii Honorowej, które to odznaczenie przyjął z rąk ministra kultury Francji Jacka Langa, jest też laureatem niezliczonej ilości nagród muzycznych i poza-muzycznych (w tym nominacje do Złotego Globu za Blade Runnera w 1983r. i za 1492:Conquest of Paradise w 1993r.). Oprócz komponowania zajmuje się malarstwem i rzeźbą.


Wywiady

Poniższego wywiadu Vangelis udzielił w 1982 roku kanadyjskiemu magazynowi Hi-Fi Son, tuż po wydaniu płyty See You Later i na krótko przed wejściem na ekrany filmu Blade Runner.

Gilles Bedard: Kiedy po raz pierwszy pociągnęło cię piękno dźwięku, i kiedy zacząłeś tworzyć muzykę?

Vangelis: Wcześnie, miałem tylko cztery lata. Mieliśmy w domu pianino, byłem nim zafascynowany. Stukałem w te klawisze, potem zacząłem naprawdę grać i komponować, nie wiedząc w zasadzie dokąd zmierzam. Wydawało się to naturalne, to było spontaniczne.

Mówi się, że zacząłeś dawać koncerty w wieku sześciu lat. To prawda?

Jasne. I były to moje kompozycje. Ale nigdy nie brałem lekcji muzyki. Nie chciałem ich.

Było więc dla ciebie ważne wyrażanie siebie bez więzów akademickich. To pozostawiało większy margines swobody w stosunku do kompozycji, do struktur muzycznych jakie tworzyłeś.

Dokładnie. Zawsze instynktownie czułem, że tworzenia nie można się nauczyć lub uczyć go. Występowanie polega na czymś innym: uczysz się Beethovena, Mozarta, albo jakiejś nowej techniki. Ale ja stworzyłem własną technikę aby wyrazić to, co czuję. Dawałem koncerty, oczywiście, ale komponowanie jest dla mnie dużo ważniejsze.

Zacznijmy od twoich pierwszych doświadczeń z dźwiękiem, kiedy dołączyłeś do zespołu Formynx mając 15 lat.

To był zespół ze szkoły, do której chodziłem, i byłem bardzo młody. Oni grali głównie dla zabawy, i wciągnęli mnie. W końcu staliśmy się gwiazdami w Grecji nie zdając sobie w zasadzie sprawy z tego, co się działo. To było bardzo miłe, ale nie myślałem o robieniu na tym kariery. Jak każdy nastolatek świetnie się bawiłem.

Graliście własne kompozycje grupy, czy popularne przeboje?

Jedno i drugie, i jeszcze sporo jazzu. To jeden z tych rodzajów muzyki, który kocham. Uważam w zasadzie, że jest to najważniejsza forma muzyczna naszego stulecia.

Jeśli już jesteśmy przy jazzie, czy miał na ciebie wpływ jakiś konkretny styl bądź wykonawca?

Nieszczególnie, graliśmy wszystko. Eksperymentowaliśmy, a przede wszystkim bawiliśmy się grając razem. Jednak dość szybko dotarło do mnie, że można na tym zarobić dość pieniędzy, żeby być naprawdę wolnym. To przekonało mnie do założenia drugiego zespołu, Aphrodite?s Child. Tu naprawdę zdobyłem wolność. Nie chcę być całkowicie uzależniony od producentów i firm fonograficznych.

ZaczÄ…Å‚eÅ› od grania na fortepianie i organach...

Tylko to miałem.

Kiedy po raz pierwszy wziÄ…Å‚eÅ› siÄ™ za instrumenty elektroniczne?

Jak tylko się pojawiły na rynku. To było gdzieś pod koniec lat sześćdziesiątych.

Początkowo faworyzowałeś organy Hammonda. Czy nigdy nie ciągnęło cię do bardziej niezwykłych instrumentów, jak mellotron?

Nie, nigdy nie lubiłem mellotronu. Zawsze uważałem, że jest niedopracowany.

Jakich instrumentów używasz w studiu?

Wszystkich, jakie można sobie wyobrazić, w tym instrumenty perkusyjne z całego świata.

W tym syntezatory cyfrowe?

Wiesz, przy mojej reputacji wielu producentów syntezatorów przychodzi i pożycza mi instrumenty do wypróbowania. Nie znaczy to, że ich instrumenty są dobre. W końcu dla nich ważny jest biznes, prawda? Ogólnie mówiąc, zatrzymuję te instrumenty, które mi się podobają.

Sam programujesz syntezatory, czy ktoÅ› inny to robi?

Sam programuję, ale mam asystenta do pomocy, kiedy nagrywam. To dobrze, bo w przeciwnym wypadku byłbym w studio sam, i byłoby mi smutno (śmiech).

Jak pracujesz?

Spontanicznie, zawsze spontanicznie. Jeśli dominować ma perkusja, to nagrywam ją pierwszą, ale to zawsze zależy od utworu. Nie mam ustalonego wzoru. Jest tyle metod pracy, ile jest utworów.

Nagrywasz utwory po kolei, czy pracujesz nad wieloma jednocześnie?

Nad kilkoma jednocześnie, ale staram się skończyć każdy szybko, póki jest świeży. Inaczej ta świeżość i spontaniczność giną.

Dziś, po tylu doświadczeniach, czy twoje metody zmieniły się jakoś?

Zaczynałem od bardzo prostych instrumentów, jeśli porównać je do tego, czego używam dzisiaj. Teraz osiągam czystsze brzmienie, lepsze brzmienie. I patrzę też w przyszłość. Jeśli zapis cyfrowy okaże się tak dobry, jak się na to zanosi, to rezultaty mogą być fantastyczne: dźwięk bez szumów, bez dystorcji. Ale muszę dodać, że błędem jest poświęcanie muzycznej ekspresji na ołtarzu czystej techniki. Wszystko musi brzmieć naturalnie.

Każde z twoich nagrań ma swój własny temat. Wybierasz styl przed pracą, czy tworzysz go podczas pracy?

On sam się rozwija w czasie nagrań, a ja zawsze podążam za inspiracją chwili. Komponuję olbrzymie ilości muzyki, ale nie zawsze wiem co ma wejść na daną płytę. Wiesz, to co jest na płycie, to jakieś 10 procent tego, co nagrałem.

Skąd czerpiesz inspiracje? Czy to,że jesteś Grekiem ma wpływ na twoją muzykę? Wolisz grecką muzykę popularną czy tradycyjną?

Urodziłem się w Grecji i mam w sobie jej klimat, jej ducha, jej tradycje i jej muzykę. Ale to nie folklor mnie fascynuje najbardziej. Dostrzegam fuzję Wschodu i Zachodu, bez barier, bez granic. Dla mnie muzyka jest to wszystko w jednym, jest niepodzielna. Tylko języki są różne.

Czy oznacza to,że nie robisz podziału na np. jazz i muzykę afrykańską?

Właśnie. Można użyć jakiegokolwiek języka, żeby wyrazić to samo. Forma jest zmienna, tak, ale treść jest ta sama.

Sięgnięcie po prawdziwą popularność musi być kuszące. Wystarczy wydać kolejne Chariots of Fire. Ale ty zawsze idziesz w inną stronę. Dlaczego?

Masz rację. Jak już przezwyciężysz największe trudności kompozycji, reszta bywa zbyt łatwa. A ja wciąż chcę mieć z tego radość, chcę być wolny. Tego firmy płytowe wciąż nie rozumieją. Ja nie biorę udziału w wyścigu szczurów. Chcę robić to, co ja chcę i kiedy chcę. Nie mam nic przeciw sprzedawaniu milionów płyt, ale nie na tym opiera się moje życie. Dlatego zawsze zmieniam style, chcę uniknąć pułapki łatwego sukcesu. Najważniejsze dla mnie jest pozwolić przyjść inspiracji, a nie zamówić ją. Musisz "czuć wibracje" i pozwolić im się realizować. To musi być rzeczywiste i naturalne, jak kochanie. Mój sposób tworzenia jest aktem szacunku wobec Natury.

Kiedy tworzysz, zaczynasz od wyboru konkretnego brzmienia?

Najpierw czuję wibracje brzmień, potem wybieram odpowiedni instrument. Wpływ na to ma, powiedzmy, jakaś scena w filmie albo kolory. Potem dobieram potrzebne elementy. Trudno to wyjaśnić. Moja muzyka wymyka się kategoryzowaniu.

Również malujesz, prawda? Czy między twoim malarstwem a muzyką jest jakiś związek?

Wydaje mi się, że mógłbym porównać te dwie rzeczy do dialogu między dwoma uzupełniającymi się, ale różnymi rzeczami. Kiedy mam dość muzyki idę malować, i vice versa. To przychodzi i odchodzi na zmianę i jest to wspaniałym źródłem inspiracji. Zawsze jest to Natura, ale inaczej wyrażana. Ale mija muzyka ma mniej ograniczeń niż malarstwo. Kiedy komponuję, czuję, ale nie widzę tego, co czuję: żadnych kolorów, krajobrazów, tylko uczucia. natura to nie tylko drzewa i kwiaty. To również mikroby, energia, wibracje, cały kosmos.

I pewnie dlatego twoja muzyka tak pasuje do serialu telewizyjnego Kosmos.

Tak naprawdę Carl Sagan porozumiał się z moimi wydawcami nie informując mnie o tym. Był to dla mnie szok kiedy zobaczyłem ten serial w telewizji, ale bardzo mi się podobał sposób, w jaki wykorzystał moją muzykę. Byłem podwójnie szczęśliwy gdyż wiele słyszałem o Saganie, i chciałem go poznać.

Porozmawiajmy o twojej muzyce. Twój pierwszy album solowy, Fais que ton reve soit plus long, nagrałeś we Francji w 1972r. (w zasadzie to był 1971 ? monsoon) Następnie nagrałeś Earth, który dopiero teraz ukazał się w Kanadzie. Opowiedz o tym.

Silny tu wpływ Grecji, ale wpływ pieśni doryckich jest jeszcze silniejszy. To było ostatnie nagranie we Francji, gdyż byłem bardzo rozczarowany postawą francuskiego środowiska fonograficznego wobec muzyki. Nie ma tam wynalazczości. Wszystko jest takie sztywne, takie wąskie. Ta płyta to było coś w rodzaju ?adieu?.

Rok 1975, płyta Ignacio z muzyką filmową. To twój pierwszy międzynarodowy przebój. Tego samego roku wydałeś Heaven And Hell.

W międzyczasie przeniosłem się do Londynu i założyłem tam studio. To było moje pierwsze brytyjskie nagranie, starałem się zrobić coś trudnego i nowatorskiego, coś zupełnie różnego od poprzednich prac. To była też moja pierwsza współpraca z Jonem Andersonem. Pewnego razu przyszedł do studia i nagraliśmy So Long Ago, So Clear. Umieściłem to na Heaven And Hell i zdecydowałem się pracować z nim nadal.

W 1975r. przedstawiłeś płytę Albedo 0.39. Co to znaczy?

To współczynnik odbijania światła Ziemi. Zawsze fascynował mnie kosmos i wszechświat, naprawdę chciałem zrobić coś w tym stylu. Ten album był swobodniejszy, bardziej spontaniczny niż Heaven And Hell, który był bardzo orkiestrowy, bardzo symfoniczny.

Przejdźmy do 1978r., Beaubourg. Jest dziwaczny, prawie jak współczesna muzyka poważna.

Beaubourg jest wielkim nowoczesnym muzeum w Paryżu, jak dla mnie dziwacznym. Ale to, co ty nazywasz współczesną muzyką poważną, dla mnie jest muzyką dzisiejszą. Miałem też materiał bardziej ?popowy?, ale wtedy chciałem zrobić coś naprawdę niekomercyjnego. Czasem zakrawa na ironię, że w działach muzyki popularnej w sklepach płytowych znajduje się muzyka bardziej pasująca do Deutsche Gramophon czy Nonesuch. Chciałem też pokazać, że mając odwagę nagrać taką płytę mogłem osiągnąć nią sukces. I to się stało, bez ukłonów w stronę RCA, która chciała pogrzebać tą płytę.

To trudne dzieło, ale po kilkukrotnym przesłuchaniu można tam znaleźć pewien liryzm i kilka pięknych melodii.

To prawda, trzeba jej słuchać kilka razy. Dla mnie muzyka ?współczesna?, jak ją nazywasz, jest po prostu kolejnym rodzajem muzyki, który mogę tworzyć jak każdą inną: spontanicznie. Muzyka musi przemawiać do słuchacza. Może Beaubourg nie jest najlepszym przykładem, bo to muzyka specjalna, bardzo trudna. Ale mam w szufladzie jeszcze muzykę "współczesną", ale znów całkowicie inną. Trzymam to dla siebie bo nikt by z nią nie zaryzykował. Media kontrolują publiczność i nikt nie chce ryzykować na polu muzycznym.

Ale nie masz pełnej kontroli twórczej w Polygram?

Mam, ale jeśli im się nie spodoba moja praca, to oni nie pchają jej. Trzeba zawsze pamiętać, że pracuje się z ludźmi, nie maszynami. To smutne, ale mimo tej ?swobody twórczej? istnieje coraz więcej ograniczeń. Nie można tego, nie można tamtego. Komponuje się trzy- cztero minutowe kromki, żeby można je było zaserwować w jako radiowe kanapki. Te media, które miały ułatwić pracę właściwie zaśmiecają muzykę. Mielą kolejne kopie poprzednich sukcesów. To nieznośnie nudne.

Porozmawiajmy o następnej płycie, China z 1979r, pierwsza płyta wydana przez Polygram. Czemu Chiny?

Chciałem złapać w nagraniu swoje uczucia wobec Chin, ich szczególny charakter, ich zapach. Dostrzegam pewne podobieństwa między muzyką Chin i Grecji. Oczywiście dostrzegam wiele muzycznych podobieństw na całym świecie.

Wschód spotyka Zachód?

Dokładnie.

Potem mamy Short Stories, twój pierwszy album z Jonem Andersonem.

W czasie jednej z jego wizyt w moim studiu nagraliśmy razem kilka kawałków nie wiedząc właściwie co z nimi zrobić. Te kawałki złożyły się na Short Stories. Ta płyta nie ma innego tematu.

Tego samego roku Frederic Rossif poprosił cię o muzykę do Opéra Sauvage, i jeszcze nagrałeś Odes z Irene Papas. To dużo. Czemu Odes, które jest bardzo greckie?

To bardzo ważna dla mnie muzyka, bo bliska moim korzeniom. Ona jest zwykle grana w sposób konserwatywny, jak gdyby to były eksponaty muzealne. Chciałem pokazać, że ta muzyka wciąż żyje, a płyta osiągnęła złoty status w Grecji. Ta ?muzealna? muzyka jest teraz częścią codziennego życia w Grecji. Irene Papas śpiewa, a ja gram melodie mające po kilkaset lat, a które znam na pamięć. po prostu dodałem różne ciekawostki tu i ówdzie, aby tchnąć nowe życie do tej muzyki nie niszcząc jej ducha. Można improwizować tą muzykę tak, jak działo się to przed stuleciami, i chyba to udowodniłem. Nawiasem mówiąc Irena i ja nagraliśmy jeszcze jeden album oparty na muzyce bizantyjskiej.

Następnego roku znowu nagrywałeś z Jonem Andersonem See You Later. Anderson śpiewa w dwóch utworach. Ta płyta jest chyba dla ciebie specjalnie ważna, prawda?

Napisałem do niej słowa, nigdy wcześniej tego nie robiłem. Jeśli dobrze posłuchać, to widać mój raczej cyniczny sposób postrzegania świata. See You Later to jedno z tych głupich, nic nie znaczących wyrażeń owijających się wokół wszystkiego w tym trudnym i zastraszonym świecie. To zabawne. W każdym razie ta płyta nie wychodziła naprzeciw oczekiwaniom słuchaczy. Mam ten sam problem z Chariots of Fire. To przebój tak wielki, że wszyscy spodziewają się, że następna płyta będzie taka sama. A ja mam niespodziankę. Jak tylko pojawia się jakiś mój publiczny image, to ja staram się go zniszczyć. Wracając do See You Later, w zasadzie nagrałem to w 1975, a wtedy było to tak radykalne, że nikt nie chciał tego tknąć. Wziąłem się więc za inne rzeczy, a wróciłem do tego bo chciałem. Inne rewolucyjne utwory powstały w tym samym czasie, ale nie opublikowałem ich.

Dlaczego nie wydałeś więc podwójnego albumu, jeden popowy a drugi bardziej eksperymentalny,śmiały?

Nie wiem. Czasem nagrywam bardzo proste, melodyjne utwory, a czasem bardzo elektroniczne. To zależy od natchnienia.

A twój najnowszy sukces, Chariots of Fire?

Dostałem od reżysera wolną rękę. Chciałem czegoś współczesnego ale utrzymując wiktoriański charakter filmu. Więc jest to muzyka współczesna z wpływami innej epoki. Ostatni utwór to swoista suita symfoniczna, która pozwoliła mi stworzyć dialog między poszczególnymi tematami.

Skomponowałeś też muzykę do Blade Runner i Missing. Jesteś nich zadowolony?

Zrobiłem z nimi co chciałem. Teraz pozostaje czekać i patrzeć.

z angielskiego na polski przełożył monsoon

***********************************************************************

Międzynarodowy Grek - fragment wywiadu dla greckiego magazynu Status (2002):

Nikos Mouratidis - Prosimy o wprowadzenie nas do swojego, osobistego świata.

Vangelis - Nauka i mitologia fascynowały mnie od wczesnego dzieciństwa. Słuchałem tych historii od moich krewnych i innych osób z otoczenia. I w ten sposób je zapamiętywałem. Z biegiem czasu zdałem sobie sprawę jak ważną rzeczą jest pamięć - pamięć tak głęboka, jak to tylko możliwe. Jestem pewien, że zakorzeniona jest w nas cała historia ludzkości wraz ze wszystkimi kodami stworzenia i ewolucji wszechświata. Uran i Gaja, bitwa Tytanów i bitwa Gigantów, porwanie Europy, Argonauci i złote runo, Tezeusz i Minotaur, Herkules, syreny i nimfy, czerwona planeta Mars i jej dwoje dzieci (satelity) Dejmos i Fobos, drzewko oliwne Ateny, dziewięć muz wszystko harmonizujących i jeszcze więcej... To tylko przykłady tych obszarów, po których się błąkam, tak jak moja muzyka. I za każdym razem, kiedy sobie przypominam - odkrywam i pokazuję coś innego.

A Mythodea?

Mythodea to mały fragment tych obszarów, wycinek moich relacji z pamięcią. To może być silniejsze od uczenia się, jeśli pozwolimy temu pracować w nas.

Zeszłego lata oglądając koncert Mythodea wświątyni Zeusa, mieliśmy wrażenie,że podróżujemy ze starożytnej Grecji w kosmos i z powrotem na ziemię. Podróż do wszechświata.

Wszechświat jest w nas. My jesteśmy wszechświatem!

Jak to jest, panie Papathanassiou, że pańska symfonia chóralna z powodzeniem współzawodniczy z wielkimi nazwiskami muzyki pop, rocka i dance?

Pomimo tego, że wytwórnie płytowe mają tendencje do szufladkowania wszystkiego, do prowadzenia publiczności poprzez swój ściśle określony rynek, wydaje się, że ten system nie zawsze działa. Fakt, że Mythodea, kompozycja symfoniczna, "konkuruje", jak mówisz, z innymi typami muzyki jest zachęcający i dowodzi, że publiczność reaguje pomimo presji wywieranych na jej preferencje. Gdy pozbawione twarzy gigantyczne korporacje międzynarodowe robią wszystko, aby za pomocą reklamy wytresować publiczność, "co robić, jak robić, gdzie robić, co jeść, co pić, co nosić, jak decydować, kiedy decydować itp., itd.", to nie jest to łatwa rzecz, jak wiadomo. Ten system to wielka paszcza połykająca wszystko i zamieniająca to w pieniądz. Więc pieniądz jest celem! Aby nam to ułatwić tworzą one łatki według własnego uznania. Kiedy więc wchodzimy do jakiegokolwiek sklepu łatwiej jest nam kupować, kupować i kupować (zwykle rzeczy niepotrzebne) i mieć poczucie całkowitego zadowolenia. Jak wiesz, muzyka, ten boski dar, nie umknął paszczy Bestii stając się towarem konsumpcyjnym jak wszystko inne. A co z artystami, można zapytać. Niestety, przeważnie podążają za tą polityką i zwykle stają się bardziej chciwi niż koncerny międzynarodowe. Taka jest smutna rzeczywistość. Na szczęście są wyjątki i odstępstwa.

[Idąc na spotkanie z Vangelisem, pewnego wiosennego wieczoru, gdy drzewka pomarańczowe pachniały intensywnie, myślałem jak wiele siły potrzeba, aby wejść i "walczyć" na światowej arenie i nawet narzucić swój styl i punkt widzenia. Vangelisowi udało się to, a Grecja była punktem wyjścia. Czytałem kilka anglojęzycznych artykułów i często napotykałem frazy "My, w moim kraju...", "Greccy filozofowie", "Grecja udzieliła ważnej nauki i dała wieczne wartości". Czy więc Grecja jest siłą sprawczą inspiracji i tworzenia?]

Żaden człowiek na tej planecie nie jest obojętny wobec swego kraju. Tak i ja, urodziwszy się na tej ziemi, która oprócz swego unikalnego położenia geograficznego i klimatu ma taką historię, filozofię, naukę, kulturę i epikę takiej wielkości, że nie została i nie zostanie pominięta przez nikogo na świecie. Taka spuścizna jest siłą sprawczą naszej przyszłości. Niestety, dla pewnych ludzi stała się ona obciążeniem. Widzi pan, te wartości - bardziej na czasie teraz niż kiedykolwiek - będą istnieć wiecznie i inspirować, a to denerwuje wiele osób.

Było dla nas dużym zaskoczeniem,że nie został pan poproszony o zorganizowanie ceremonii Igrzysk Olimpijskich. Dla pana to też niespodzianka?

[uśmiecha się, uśmiecha? a ja zaczynam rozumieć, że nie powinienem zadawać wszystkich pytań dotyczących roku 2004 i ludzi, którzy kierują tym wielkim wydarzeniem narodowym jak własnym biznesem]

Proszę zatem tylko powiedzieć, czy to komitet organizacyjny Igrzysk 2004 poinformował pana, że nie będzie pan organizował tej ceremonii, czy też przeczytał pan to w gazetach?

Dowiedziałem się od ludzi z mojego otoczenia, którzy czytali gazety.

[Znając tak dobrze grecką mitologię Vangelis powinien wiedzieć, że Grecja jest jak Saturn, który pożarł swe dzieci. A Grecja woli zjeść Vangelisa, który jest jej dzieckiem, niż tych, którzy tak mało mają wspólnego z Grecją, tradycją, kulturą i marzeniami. Grecki Minister Kultury, Evangelos Venizelos, nie odpowiedział na pytania w związku z organizacją ceremonii Igrzysk]

W każdym razie, czy śledzi pan przygotowania do Olimpiady? Uważa pan, że wszystko jest dobrze?

Nie mając żadnego dostępu do organizatorów nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale wierzę, jak wszyscy Grecy, w to, co nam się mówi, czyli że "wszystko jest w porządku".

Wszyscy podchodzą do roku 2004 jak do zakładu. Co jest stawką w tym zakładzie? Czy organizacja, estetyka, to, co zostanie z tego Atenom, to, jak będzie postrzegana Grecja na zewnątrz? O co chodzi?

Traktowanie Igrzysk Olimpijskich w kategoriach zakładu jest niewłaściwe, bo zakład ma w sobie wielkie prawdopodobieństwo porażki lub, co nawet ważniejsze, oznacza, że daleko odeszliśmy od wartości, którym daliśmy początek. Gra i wysiłek, hazard i ideał - to różne pojęcia.

Ostatnio nie tworzył pan muzyki filmowej. Ma pan jakieś plany na tym polu?

Pomimo ciągłych propozycji, jakie dostaję, nie znalazłem nic wystarczająco wciągającego. Zobaczymy. [uśmiech]

Co dzieje się z pomysłem nakręcenia filmu o życiu Sokratesa, z Seanem Connery w roli głównej i pańska muzyką?

Myślę, że zrobienie filmu o życiu Sokratesa to coś pozytywnego, istotnego i na czasie. Znając Seana Connery i ceniąc go bardzo doszedłem do wniosku, że z jego talentem i wyjątkową osobowością mógłby zagrać tą rolę na srebrnym ekranie. Kiedy mu to zaproponowałem on się zgodził. On zna Sokratesa, jak miliony osób na świecie, i chciał się dowiedzieć o nim więcej. W tym samym czasie dowiedzieliśmy się w Grecji z francuskiego magazynu Le Monde, że Sean Connery chce zagrać Sokratesa. Później spotkaliśmy się w Atenach i rozmawialiśmy już na bardziej szczegółowym poziomie, miałem okazje pokazać mu miejsca, gdzie żył Sokrates. Ten film nie jest grecka produkcją, ale byłoby rzeczą właściwą i dobrą gdyby nasz kraj brał w niej udział w jakiś sposób. Potem pomyślałem, że dobrze by było nawiązać kilka kontaktów, rozmawiałem z różnymi odpowiedzialnymi ludźmi, ale teraz kwestia filmu "Sokrates" jest zawieszona w niepewności, jak wiele innych ważnych dla naszego kraju rzeczy.

Ostatnio czytałem wywiad z Hansem Zimmerem, w którym bardzo panu pochlebiał. Mimo tego, że w Hollywood współzawodniczycie ze sobą powiedział, że pana podziwia. Czy których z pańskich greckich kolegów pomógł panu w jakiś sposób, czy też patrzy się na pana z niechęcią?

[uśmiech]

W każdym razie nie widać pana w telewizji czy w typowych kręgach artystycznych. Nawet w Megaronie. Czy uważany jest pan za snoba? Może nie należy pan do tego kręgu?

Nigdy nie miałem i nie mam w zwyczaju snobować się. Po prostu każdy z nas wybiera własną drogę i miejsce.

Jaką rolę odgrywa u pana malarstwo? Czy to rodzaj ucieczki, potrzeba psychicznego wypoczynku? Dużo pan maluje?

Maluję od dziecka. Malarstwo jest dla mnie, tak jak muzyka, czymś, co mnie interesuje, porusza, wzburza i otacza. Innymi słowy jest to moje codzienne życie. Nie mogę sobie wyobrazić siebie bez jednej z tych dwóch rzeczy. Istnieje oczywiście różnica między malarstwem a muzyką.

Jaka różnica?

Muzyka przenika mnie, podczas gdy malarstwo uchodzi ze mnie. Innymi słowy, dźwięk istnieje bez człowieka, malarstwo potrzebuje człowieka, by istnieć. Teraz podnosimy kwestię obiektywnego i subiektywnego podejścia do tworzenia, ale to może innym razem...

Wiem,że przepada pan za klasycznymi greckimi filmami i Costasem Hatzichristosem [grecki aktor starego pokolenia]. Dlaczego? Co znajduje pan w tych filmach?

Stare greckie filmy oprócz tego, że dotrzymywały mi towarzystwa i nadal to robią gdy jestem za granicą, to skarb. Pomimo defektów technicznych są skarbem, bo są bardzo prawdziwe. No i oczywiście udział utalentowanych aktorów robiących wrażenie nawet dziś. Oni wynurzali się z radości życia, smutku i nędzy, ale byli prawdziwi, tutejsi, a to ma wielką moc i kiedy nie ma tam śladów snobowania się na mody zagraniczne to może rozkwitnąć i być kochane bez względu na modę.

A Hatzichristos?

Hatzichristos to jak melodia ludowa - jest wieczny. Gdyby każdy kraj czerpał ze swego kulturalnego dziedzictwa a nie z trendów anglosaskich świat byłby bardziej twórczy, bo w naturze istnieje heteromorfizm, a nie homoformizm, który jest teraz szeroko promowany i niszczy wszystko do gołej ziemi.

Wydaje się, że jest pan człowiekiem zamkniętym w sobie. Jakimi kryteriami kieruje się pan w doborze przyjaciół?

Brakiem egoizmu i szacunkiem; nie sądzi pan, że to skuteczny sposób?

Czy muzyk pańskiego formatu wciąż potrzebuje fortepianu do komponowania czy też wystarczy zapis nutowy?

Z muzyką związany jestem od dzieciństwa. Z biegiem czasu powstawała moja dyskografia, ale nawet gdy skończy się ten etap będę szedł tą drogą z nawet większym oddaniem. Muzykę tworzę w ten sam sposób, jak oddycham. Gdybym potrzebował zapisu żeby oddychać dawno bym umarł.

więcej informacji na temat Vangelisa znajdziesz tutaj


artykuł możesz skomentować tutaj

Autor: Loominator   Dodano: 22-08-2005 23:52   Aktualizacja: Koobs (28-02-2006 22:25)


ReklamaDarmowe ogłoszeniaDMK ProjectelektrotechnikaEmoty, skiny GGForum Komputerowo-MłodzieżoweGry OnlineHotele WarszawaKsiążkiLinux dla początkującychMuzyczny InfoserwisPogotowie Komputerowe WarszawaPrawie wszystko o Fruity LoopsProgram TvStrona środowisk twórczychTechnoSoundTeksty piosenekTibiazakłady bukmacherskieZakłady bukmacherskie
qbs | css | html 4.01 | stat4u
| © BeatsFactory 2002 - 2006 | partnerzy | protected by bowi